Spróbujmy zacząć od odpowiedzi na zupełnie oczywiste pytanie, Dlaczego w ogóle 
  warto zajmować się sferą ducha, gdy mówimy o terapii ?
  Można tu przypomnieć stwierdzenie Victora Frankla, austriackiego psychologa 
  i psychiatry, który podkreśla, że człowiekowi jako takiemu nie zależy jedynie 
  na fizycznej wegetacji, natomiast tym, o co mu chodzi w ostateczności jest istnienie 
  duchowe, człowiek naprawdę pragnie żyć z sensem. Frankl widzi człowieka jako 
  istotę posiadająca trzy wymiary: biologiczny, psychologiczny i duchowy i to 
  na tej właśnie płaszczyźnie w ostateczności dokonuje się integracja wszystkich 
  innych sfer, wyznaczenie celu i ukierunkowanie dążeń.
  Kolejnym ważnym powodem, dla którego warto zajmować się duchowością, jest fakt, 
  że każda szkoła terapeutyczna, każda dziedzina psychoterapii musi umieć udzielić 
  podstawowej odpowiedzi na pytanie o sens swoich oddziaływań, musi wiedzieć, 
  jaki model człowieka jest jej celem. W przeciwnym razie będzie tylko zbiorem 
  trików i chwytów, które mogą być używane niekoniecznie w dobrych celach. Wystarczy 
  uświadomić sobie, jak groźne dla społeczeństwa są te jednostki psychopatyczne, 
  które osiągnęły znaczny poziom umiejętności psychologicznych i nie mając uporządkowanej 
  hierarchii wartości manipulują innymi w celu osiągnięcia własnych korzyści. 
  Kiedy poszukujemy odpowiedzi na pytanie o cel terapii pojawia się oczywiście 
  kategoria zdrowia psychicznego. Próba zdefiniowania tego zjawiska prowadzi nas 
  już do krainy wartości. Nie sposób odpowiedzieć sobie na pytanie, co jest dla 
  nas celem nadrzędnym bez dokonania oceny, wartościowania zjawisk, celów, bytów: 
  dokonywanie ocen wyprowadza nas już w jakimś sensie poza ścisłe ramy psychoterapii, 
  psychologii. Oceny budowane są na gruncie jakiegoś określonego światopoglądu: 
  znowu w ten sposób wkraczamy w sferę duchową. 
  Być może jednak jednym z najistotniejszych powodów, dla których teoria uzależnień 
  powinna zajmować się duchowością jest fakt, że wiele koncepcji wiąże pojawienie 
  się w historii rozwoju jednostki uzależnienia z niedostatkami w rozwoju sfery 
  duchowej. Tak np. Erich Fromm spostrzega uzależnienie jako zastępczy, mniej 
  doskonały sposób poradzenia sobie z podstawowym dla człowieka lękiem przed samotnością. 
  Pojawia się on u tych jednostek, które nie osiągnęły takiego stopnia dojrzałości, 
  aby być zdolne do twórczego zespolenia się ze światem w spontanicznym akcie 
  miłości i twórczej pracy, co wg. Fromma jest naturalną formą wychodzenia z 
  samotności. Frankl również widzi uzależnienie jako konsekwencję patologicznego 
  wypełniania pustki egzystencjalnej, głód sensu. Francuski filozof Br(ckner, 
  spostrzega uzależnienie jako zjawisko związane z typową dla współczesnego człowieka 
  niechęcią, czy może niezdolnością do przyjęcia na siebie odpowiedzialności za 
  swoje czyny, a więc od zachowania dojrzałego - dotykamy tu kategorii etycznych, 
  moralnych, niewątpliwie związanych ze sferą ducha. Z kolei J. Mellibruda przedstawiając 
  koncepcję nałogowej osobowości wskazuje, że życie bez przykrości i osiąganie 
  przyjemności na drodze możliwie jak najmniejszego wysiłku jest w naszych czasach 
  powszechnie akceptowanym celem ludzkiej egzystencji. Na tej drodze nietrudno 
  dochodzi do uzależnienia od substancji czy czynności, które mają zdolność szybkiego 
  zmieniania samopoczucia, usuwania w niemal magiczny sposób stanu przykrości. 
  W tym zjawisku upatruje on ważnej przyczyny rozpowszechnienia uzależnień.
  Wszystkie te podejścia szukają źródeł uzależnienia w sferze duchowej. 
  Istnieje jednak ewidentna dysproporcja pomiędzy powszechną zgodą co do wagi 
  wymiaru duchowości dla przebiegu uzależnienia i terapii a rozwojem metodyki 
  zajmowania się tą sferą.
  Wkraczanie z pomocą w sferę ducha nadal pozostaje przedmiotem debaty, prób i 
  indywidualnych eksperymentów. Przynajmniej tak dzieje się w Polsce, w Ameryce 
  praktyka zatrudniania doradców duchowych w ośrodkach terapeutycznych jest dość 
  oczywista.
  Warto pamiętać, że całe stulecie trwało konstruowanie statusu psychologii jako 
  dziedziny nauki, dyscypliny akademickiej. Neopozytywizm, który do niedawna niepodzielnie 
  panował w krainie ludzkiego poznania głosił, że to, czego nie da się wymierzyć 
  i zbadać przy użyciu narzędzi pomiarowych i eksperymentalnych, a więc intelektem 
  - nie zasługuje na zainteresowanie poważnych dziedzin takich jak medycyna, psychologia, 
  psychoterapia. Przeżywamy co prawda burzliwą fascynację metodami tzw. niekonwencjonalnymi, 
  dla wielu jednak osób mocno stąpających po ziemi jest to raczej zniechęcające, 
  z uwagi na dużą często sztuczność i nieprzystawalność wielu zapożyczonych z 
  innych kultur metod do potrzeb człowieka ukształtowanego w kręgu europejskiej 
  cywilizacji. 
  Poza tym w czasach, kiedy średnie pokolenie psychologów uczyło się psychoterapii 
  świat ducha wyraźnie kojarzony był ze światem religii, a jako taki nie był dobrze 
  widziany w filozofii materialistycznej. Nie jest też bynajmniej oczywiste, czy 
  ochocze zanurzenie się społeczeństwa w komercjalizm i konsumpcjonizm będzie 
  sprzyjać pogłębionej refleksji nad sferą ducha. 
  Trzeba też stwierdzić, że - ostrożność we wkraczaniu przez terapeutę w sferę 
  duchową pacjenta jest uwarunkowana znaczącymi przesłankami - wymiar duchowy 
  jest bardzo intymny i nie jest bynajmniej jasne, jakie kompetencje należy mieć 
  aby w tę sferę ingerować. Tu, bardziej niż gdzie indziej, można by się obawiać 
  naruszenia autonomii pacjenta, który zaufawszy terapeucie mógłby dać się zaprowadzić 
  się tam, gdzie nie chce dojść. Nawracanie w czasie terapii jest dyskusyjne... 
  
  Tym nie mniej trwa intensywne poszukiwanie metod wspierania pacjentów także 
  w tej dziedzinie. Kiedy dokonujemy nawet pobieżnego przeglądu ofert tego typu 
  często nasuwa się spostrzeżenie, iż brak jest zgody co do definicji duchowości.
Z grubsza rzecz biorąc ofert pomocy duchowej ulokowane są na kontinuum, którego 
  dwa przeciwległe krańce można symbolicznie opisać poprzez z jednej strony poradę: 
  tu za rogiem masz bracie kościół i tam się udaj, bo u nas jest terapia do 
  podejścia, jakie reprezentują ośrodki wyznaniowe (Np. Nowa Nadzieja) wszystkie 
  twoje problemy rozwiąże wiara i modlitwa. Oczywiście, po drodze jest wiele 
  innych koncepcji. Bywa i tak, że zajęcia rozwijające poczucie estetyki u pacjentów 
  lub relaksacja utożsamiane są z zajęciami z duchowości. Inne podejście to 
  programy nastawione na porządkowanie hierarchii norm. 
  Jedną z bardziej wyrazistych koncepcji w tej sferze jest koncepcją księdza Marka 
  Dziewieckiego, który widzi potrzebę włączenia do zespołu terapeutycznego doradcy 
  duchowego, poddanemu specjalnej formacji duchowej, obejmującej przyswojenie 
  wiedzy z zakresu antropologii, kultury, teologii i oczywiście psychologii i 
  psychoterapii uzależnień. Uważa on, że najlepiej do tej roli nadają się księża, 
  z uwagi na wcześniejszą formację w seminarium. Ten model wyspecjalizowanego 
  doradcy duchowego funkcjonuje w kilku polskich ośrodkach odwykowych, gdzie przeważnie 
  tę rolę pełnią księża. W Stanach Zjednoczonych w typowym zespole ośrodka terapeutycznego 
  mamy do czynienia z doradcami duchowymi. Międzynarodowa Fundacja Błękitny Krzyż, 
  skupiająca ośrodki chrześcijańskie dla osób uzależnionych, dzieci z trudnych 
  środowisk i ofiar przemocy również za swoją misję uważa podkreślanie znaczenie 
  wiary dla procesu zdrowienia z uzależnienia. Wyraźnie jednak wskazuje, że różnie 
  można to znaczenie postrzegać, tj. od stosowania ewangelizacji jako koncepcji 
  terapeutycznej do stosowania konwencjonalnej, profesjonalnej terapii psychologicznej 
  tyle, że przez wierzący personel.
  Spróbujmy krótko przyjrzeć się różnym podejściom i definicjom duchowości. 
  Potocznym  nie koniecznie najwłaściwszym - sposobem rozumienia duchowości jest 
  utożsamianie jej z religijnością. Przymiotnik duchowy miałby tu być zarezerwowany 
  do sfery zjawisk związanych z praktykami określonego systemu religijnego. W 
  tej kategorii ofertę wsparcia duchowego stanowi np. uczęszczanie na mszę, do 
  spowiedzi. Idzie za tym założenie, że to w kościele człowiek uzyskuje wiedzę 
  na temat tego, jak powinno się żyć, jakich norm moralnych i w jaki sposób przestrzegać. 
  Rola specjalisty od spraw duchowych przypada tu duchownemu, spowiednikowi. 
  Inna definicja duchowości wynika z utożsamiania rozwoju duchego z osiąganiem 
  dojrzałości poprzez stopniowy rozwój hierarchii potrzeb w takim kierunku, aby 
  nie dominowały w niej potrzeby typu podstawowego, wymuszanego przez fizyczność 
  i emocjonalność egocentryczną a pojawiały się potrzeby wyższego rzędu, kontaktu 
  z pięknem, dobrem, wykraczania poza siebie, altruizmu, potrzeba twórczości. 
  Przykładem tego typu podejścia jest chociażby koncepcja Abrahama Maslowa, gdzie 
  szczytowym etapem rozwoju człowieka jest zaspokajanie potrzeby samorealizacji, 
  osoby samorealizujące się są zarazem dojrzałe i zdrowe. Urzeczywistnianie potrzeby 
  samorealizacji oznacza koncentrację na świecie zewnętrznym w sposób niewartościujący 
  i nieselektywny. Samorealizacja jest wartością samą w sobie, integruje wszystkie 
  poziomy funkcjonowania osoby, a zarazem pozwala na niezagrażającą integrację 
  ze światem zewnętrznym. Maslow badając cechy wspólne osób, które uznał za w 
  pełni zdrowe, a więc twórcze, wyróżnił kilka wspólnych charakterystyk: niezależność, 
  nastawienie zadaniowe, realizm a jednocześnie spontaniczność, przeżycia mistyczne 
  i zdolność do nawiązywania głębokich związków z innymi. 
  Samorealizacja, tendencja samoaktualizacyjna jest kategorią, którą posługiwali 
  się psychologowie humanistyczni, aby opisać model zdrowego człowieka. Psychologia 
  humanistyczna widziała sens bytu człowieka w życiu w zgodzie ze sobą, zdolności 
  od osiągnięcia pełnego kontaktu ze swoja świadomością i swoim przeżywaniem, 
  postulowała pełną akceptację tego, jakim się jest, koncentracji na tu i teraz. 
  Doradzała, aby nie akceptować żadnego imperatywu poza własnym. Było to ściśle 
  związane z założeniem, ze człowiek rodzi się dobry lub neutralny i dopiero wychowanie 
  w społeczeństwie sprawia, ze pojawiają się w nim destrukcyjne dla siebie i innych 
  tendencje. Osiągnięcie pełni rozwoju duchowego widzieli psychologowie humanistyczni 
  w otwarciu na siebie i osiągnięciu harmonijnej, nieingerującej zgody ze światem. 
  Duchowość człowieka realizować by się tu miała poprzez kontakt z kosmosem, wszechświatem. 
  Była to duchowość z kręgu filozofii tao, z którego założeń czerpał obficie ten 
  kierunek psychologii. 
  Innym sposobem rozumienia duchowości jest interpretowanie jej w kategoriach 
  zdolności człowieka do pogłębionej refleksji nad własnym bytem, posiadania samoświadomości. 
  Taki przykład rozumienia pojęcia duchowości przedstawia m.in. filozof P. Socha. 
  Duchowość dla niego to pojęcie wielowymiarowe, obejmujące zarówno pogłębione 
  życie religijne, obejmujące światopogląd jak i kompetencje intelektualne do 
  rozumienia siebie i świata oraz posiadanie świadomie kształtowanego wymiaru 
  moralnego (za E. Ładosz-Kotas TUW). 
  Z kolei inni, m.in. M. Dziewiecki definiują duchowość jako tę sferę funkcjonowania 
  człowieka, w której rozgrywa się poszukiwanie odpowiedzi na pytanie o sens życia 
  człowieka, jego cel. Dojrzałą duchowość jest centralnym systemem sterującym 
  życiem człowieka. Człowiek rozwinięty duchowo jest człowiekiem wolnym, zdolnym 
  do dokonywania wyborów w oparciu o wyższe wartości, wykraczające poza własną, 
  doraźną korzyść. Przy tym typie podejścia z rozwojem duchowym nieodłącznie łączy 
  się rozwój etyczny, moralny, religijny, posiadanie czułego sumienia, zdolność 
  do zadośćuczynienia.
  Profesor Krystyna Ostrowska definiując pojęcie duchowości jako znaczący wyróżnik 
  rozwoju duchowego wskazuje zdolność osoby dojrzałej duchowo do okazywania miłości, 
  pojmowanej nie jako emocja, lecz jako postawa, której towarzyszą wprawdzie najrozmaitsze 
  uczucia, ale nie są to same przyjemne, miłe, przyjemne uczucia (może to być 
  na przykład lęk i troska o osobę kochaną) i która jest wynikiem świadomego wyboru 
  postawy troski o innych, wykraczania poza własne dobro, poza własny interes.
  Klasycy protestanccy, przykładowo Watchman Nee przedstawiają uchowość w kontekście 
  podziału człowieka na trzy sfery: ciała, duszy i ducha, w którym dusza to emocje, 
  procesy poznawcze, uwaga, natomiast sfera duchowa to sfera, która otwiera człowieka 
  na kontakt z Bogiem, duch jest mieszkaniem Boga, tym terytorium, na którym człowiek 
  spotyka się z absolutem. Zgdonie z tym podejściem u człowieka niewierzącego 
  ta sfera jest niejako nieobudzona. Warunkiem rozwoju duchowego jest tu spotkanie 
  z osobowym Bogiem, Jezusem i oddanie mu swojego życia, jednym słowem świadome 
  podjęcie decyzji o życiu zgodnie ze wskazaniami Biblii. Rezygnacja z wolności 
  pojętej jako zaspokajanie własnych potrzeb w kierunku wyboru wolności polegającej 
  na szukaniu i wypełnianiu woli bożej we własnym życiu. Można tu wyraźnie dostrzec 
  zbieżność z tym, co mówi Fromm opisując prawdziwą wolność jako dobrowolne i 
  z własnego wyboru przyjęcie uświadomionej konieczności. 
  Na odrębną uwagę zasługuje duchowość AA. Nie ma wątpliwości, że filozofia rozwoju 
  człowieka opisana w Dwunastu Krokach jest filozofią rozwoju duchowego. Na tym 
  przykładzie dość wyraźnie można zauważyć pewien typowy błąd, który popełnia 
  się niekiedy utożsamiając duchowość z religijnością. Nie ma wątpliwości, ze 
  AA wskazuje kierunek rozwoju duchowego i nie ma również wątpliwości, że nie 
  jest to duchowość chrześcijańska a być może w ogóle nie jest to duchowość religijna. 
  Duchowość chrześcijańska w centrum stawia oddanie swojego życia osobowemu, konkretnemu 
  Bogu. Duchowość AA kładzie nacisk na poddanie się jakiejś Sile Wyższej, jakkolwiek 
  byśmy ją pojmowali, może to być nawet grupa AA. Wspólnym elementem jest poszukiwanie 
  znaczenia i sensowności poza sobą samym. 
  Ten bardzo pobieżny przegląd podejść do pojęcia duchowości pokazuje, że można 
  doszukiwać się pewnych wspólnych cech w różnych definicjach duchowości. Jedną 
  z głównych cech wspólnych jest zapewne postrzeganie przez różnych autorów duchowości 
  jako tej sfery, w której znaleźć można odpowiedź na pytanie o sens życia. Widać 
  też wyraźnie, że rozwój sfery duchowej jest tym warunkiem, który sprawia, że 
  człowiek jest zdolny do twórczego, konstruktywnego życia, jest niejako przeciwieństwem 
  pogrążania się w destrukcji, związanej nieodłącznie z uzależnieniem. Na tej 
  lub innej drodze rozwój duchowy jest wiązany z rozwojem hierarchii wartości 
  i człowiek etyczny to człowiek rozwijający sferę ducha. Jednak związe ten widziany 
  jest dwojako: jedni sądzą, że to poprzez stopniowy rozwój hierarchii wartości, 
  świadomy wysiłek porządkowania etycznego swojego życia człowiek osiąga rozwój 
  duchowy. Inni sądzą, że jest odwrotnie: to rozwój ducha wtórnie wpływa na porządkowanie 
  hierarchii wartości a samo przyswojenie i wdrażanie norm nie jest jeszcze tożsame 
  z byciem osobą duchową. Na przykład protestanci uznający konieczność jednostkowego, 
  indywidualnego spotkania z Bogiem widzą to w ten sposób, że najpierw następuje 
  spotkanie z osobowym Bogiem, Jezusem, a dopiero wpływ tego uwalniającego, przemieniającego 
  przeżycia wszechogarniającej miłości wpływa na to, ze człowiek z pomocą Boga 
  porządkuje swoją sferę etyki. 
  Także kategoria odpowiedzialności za własne czyny i zdolność do przyjmowania 
  odpowiedzialności za innych jest często wymieniana, gdy mowa o rozwoju duchowym. 
  Dla większości autorów człowiek rozwijający się w sferze duchowej to człowiek 
  dojrzały. Człowiek zdolny dostrzegać i przyjmować na siebie odpowiedzialność 
  za własne złe czyny, a więc zdolny do zadośćuczynienia ale jednocześnie zdolny 
  do oderwania się od paraliżującego poczucia winy, zaakceptowania siebie z określonym 
  bagażem przeszłości i dokonania takiego przekształcenia przeszłości, aby pamięć 
  o niej nie była toksyczna a raczej służyła unikaniu tych samych błędów w przyszłości. 
  Ważna jest także zdolność nie uciekania od rzeczywistości, zdolność do zobaczenia 
  siebie i życia wraz z jego koniecznościami w prawdzie.
  Niewątpliwie elementy służące rozwojowi duchowemu można znaleźć w całym programie 
  terapeutycznym, wtedy gdy osoba uzależniona wyzwala się z mechanizmów uzależnienia, 
  uczy się konfrontowania z sobą, swoimi prawdziwymi motywami, zaczyna dostrzegać 
  zło, które wyrządziła, ale także uczy się akceptacji siebie, przyjmowania odpowiedzialności 
  za swoje czyny, rozważa kwestie zadośćuczynienia, uczy się na trzeźwo spotykać 
  z wyzwaniami życia. W programie terapii podstawowej gdy uzależniony uczy się 
  z trudem wypowiadać kwestię: Piłem zamiast piło się było pite dokonuje 
  się ten pierwszy krok na drodze do przyjęcia odpowiedzialności, dojrzałości 
  a więc krok w kierunku rozwoju duchowego. Jednak dalszy rozwój musi dokonać 
  się w sposób świadomy. Badania pokazują, że ci uzależnieni, którzy otrzymali 
  ofertę rozwoju duchowego obok samej psychoterapii zorientowanej na rozbrajanie 
  mechanizmów uzależnienia osiągają największą poprawę jakości życia, rozumianej 
  nie tylko jako abstynencja ale także jako lepsze funkcjonowanie (badania katamnestyczne 
  pacjentów po przebytej terapii w Ośrodkach takich jak Hazelden, Ashley k. Baltimore, 
  Guest House k. Detroit ). 
  Wyzwaniem dnia dzisiejszego staje się opracowanie rekomendacji do prowadzenia 
  zajęć umożliwiających rozwój duchowy pojmowany w kategoriach wzrostu samoświadomości, 
  pomocy w dojrzałym, świadomym odnajdywaniu celu w życiu, porządkowaniu hierarchii 
  wartości. Trudnością jest tu zaoferowanie wsparcia w sposób nie narzucający 
  jednej, określonej odpowiedzi na zasadnicze pytania. Być może raczej pokazanie, 
  że takie pytanie należy sobie postawić...
  Kolejnym wyzwaniem jest określenie, jakimi cechami czy kompetencjami powinien 
  charakteryzować się realizator takich zajęć.
  Przykłady rozwiązań z tej sfery istnieją. Oprócz propozycji wspominanych powyżej 
  takim kompleksowym rozwiązaniem jest logoterapia Frankla. Proponuje ona włączenie 
  problematyki egzystencjalnej, dotyczącej sensu życia w psychoterapię, opiera 
  się ona na fenomenologicznym analizowaniu sensu bytu konkretnego człowieka. 
  Proponuje ona, aby to terapeuta wraz z pacjentem poszukiwał sensu jego życia. 
  Frankl zakłada jednak, że konieczne jest każdorazowe dokonywanie analizy w jednostkowej 
  sytuacji wybranego człowieka, nie można tu próbować odpowiadać o sens życia 
  w ogóle, należy szukać odpowiedzi konkretnej, odniesionej do konkretnego życia. 
  Ważna jest tu ogromna plastyczność i twórcze, nieingerujące podejście. Logoterapia 
  polega na motywowaniu pacjenta do przyjmowania odpowiedzialności za własne życie, 
  wyznaczania sobie celów życiowych i realizowanie ich. Frankl nazywa logoterapię 
  terapią przestawienia. Chodzi mu o osiągnięcie całkowitej zmiany nastawienia 
  człowieka wobec życia, swojego losu, siebie, swojej osobowości. Prezentujący 
  tę metodę Jacek Kasprzak i Iwona Miallik (TUW) wskazują na możliwość wprowadzenia 
  elementów logoterpaii na stałe do OPT.
Można w tym miejscu za prof. Ostrowską powtórzyć, że każdy jest spragniony uczciwości, akceptacji, uznania. Także osoby o bardzo powichrowanej historii losu pragną sensu i uczciwości, jednak często jest to pragnienie nie uświadamiane, często też człowiek nie wierzy w możliwość odnalezienia tych wartości, za co odpowiedzialna jest jego wcześniejsza historia życia. Jednak, skoro można stymulować rozwój tej sfery życia u dzieci, można i należy towarzyszyć w tej drodze dorosłym.
Autorka jest psychologiem. Kieruje Działem Lecznictwa w PARPA